Smak na Steinbecka

Smak na Steinbecka
Myszy i ludzie, reż. Gary Sinse

 

Nie ma absolutnie niczego, co mogłoby zastąpić dobrego człowieka.

John Steinbeck, Podróże z Charleyem

Kusi zacząć przekonywać Państwa do Steinbecka odwołując się biograficznych plotek.  I już się będzie działo: trzy żony, liczne romanse, zdrady, trójkąty, sceny z życia erotycznego, nie zawsze smaczne, liczne podróże przez które rozpadały się jego małżeństwa, słabość do luksusu i dość wątpliwe wybory życiowe z tym związane. Potem można dołożyć wspomnienia syna, który demaskuje matkę - pijaczkę i ojca – Wielkiego Pisarza, zająć się rodzinną awanturą o spuściznę po nobliście. Zabawa w tropienie licznych śladów autobiograficznych w jego powieściach też byłaby ciekawa. Czytanie „plotkarskie” jest intrygującym podglądaniem czyjegoś życia i sprawdza się zawsze, nawet jak ktoś nie lubi literatury. Można też się odpalić „politycznie” i troszkę sobie poużywać: jego podróż do ZSRR, antykapitalistyczne przekonania, krytykę Stanów Zjednoczonych… 

John Steinbeck

Przystojny?;)

Smak na Steinbecka

Wiem, że są różne przyjemności, a przyjemności czytania także mają różnorodne smaki. Nie mi oceniać, jakie kto lubi. 

Dzisiaj jednak chciałabym zarekomendować prozę Steinbecka w innej gamie: podróżniczo - bo lipiec, nostalgicznie - bo się przy tym fajnie odpoczywa oraz autentycznie i mądrze. Bo warto. 

Polecam Państwu dwie krótkie powieści: Podróże z Charleyem z 1962 oraz Myszy i ludzie z roku 1937 (czytając w ogóle nie czuć tego, że takie stare).  Ale obojętnie na którą powieść się Państwo zdecydują, to będzie proza krótka, żywa i „filmowa”.

To dobry argument dla nastolatków: żadnych dłużyzn, „opisów przyrody”, żadnych „wewnętrznych rozmin”, jak ta poniżej:

Nasz nieśmiertelny Wokulski, kadr z filmu "Lalka"

Będzie krótko 

Literatura amerykańska – dla odmiany po ciężkich losach polskich romantyków czy pozytywistów –  jest zupełnie innym doświadczeniem literackim.

Oba teksty Steinbecka są krótkie (można je zjeść na raz), więc dla osób, które niekoniecznie mają serce do opasłych tomów te niewielkie, ale dynamniczne fabuły, mogą być pociągające. Myszy i ludzie to intrygujący epizod z życia dwojga przyjaciół, którzy wędrują od rancza do rancza próbując zarobić trochę grosza. Natomiast Podróże z Charleyem to niby reportaż, a w sumie opowieść o tym, jak Steinbeck urywa się z domu, by odbyć swoją ostatnią, męską podróż po Ameryce. 

Filmowy klimat

Kanwą obu powieści jest podróż. Widzimy świat z perspektywy narratora, który doświadcza go, ale w każdym miejscu jest tylko na chwilę. Nie koncentruje się jednak na sobie, przedstawia nam wnikliwie ludzi i to, jak żyją, w krótkich, zarysowanych wyraźnie kadrach.  Akcja leci wartko, jakbyśmy oglądali dobry film.  

Prozę Steinbecka znamy z ekranizacji, świetnych skądinąd. Niektórzy widzieli  Na wschód od EdenuGrona gniewu, czy niezwykłą kreację Johna Malkovitcha w filmie Myszy i ludzie, którego kadr otwiera wpis.  Może mi się tak go „filmowo” czyta, przez to zapośredniczenie kinowe? Nie wiem. Młodym spodoba się na pewno, bo większość z nich ma już odmienną wrażliwość odbioru, „filmową” właśnie. 

 To podróżowanie u Steinbecka uświadomiło mi, że dzisiaj to, co nazywamy „podróżą”, tak naprawdę nie ma z tym nic wspólnego. Mamy trudność w rozumieniu świata, w którym żyjemy, bo się od niego ani na chwilę nie odrywamy. Cały ten bajzel bierzemy ze sobą, jak nie w bagażniku, to w telefonie. Ze Steinbeckiem warto się oderwać od codzienności i zanurzyć w inną, równie złożoną i trudną do życia, ale wspaniale i głęboko ukazaną rzeczywistość.

To mądra literatura

 To, co lubię w prozie Steinbecka, a w sumie w literaturze amerykańskiej en bloc, to to, że nie ma pretensji do bycia wielką. Co nie znaczy, że pokazuje świat w jakimś skrócie, w sposób infantylny czy schematyczny. To proza – dla mnie przynajmniej –  głęboka i żywa: 

Nigdy nie mam okazji z nikim porozmawiać. Czuję się strasznie samotny (Myszy i ludzie)

Wartości, do których wraca Steinbeck, są proste: tęskni za sprawiedliwym społecznie światem, szczerymi ludźmi i ich głęboką obecnością. Pisze o potrzebach ludzkich wprost, bez retuszu: o bliskości, miłości, tęsknocie, starości. Nie jest w tym cukierkowy, przeciwnie – bardzo prawdziwy, szczery, a przez to wiarygodny

 

Nagroda Nobla

 Steinbeck dostał nagrodę Nobla za całokształt twórczości w 1962 roku. Tęgie głowy krytyków literackich były tym Noblem zniesmaczone. Zarzucano mu wszystko: że taki zwykły i prosty, za bardzo „poczytny”, że pokazuje ludzki biologizm albo - dla odmiany - jest naiwny. Dla mnie autentyzm tej prozy jest orzeźwiający literacko. Dlaczego? Zacznijmy od pierwszej propozycji:

Podróże z Charleyem

Pełen humoru

 Nie zdradzę, oczywiście, kim jest Charley, bo to by Państwu popsuło zabawę czytania, ale rozmowy z tytułowym bohaterem są istotną częścią tej podróży. Cytaty, fragmenty rozmów, autorefleksje, ironiczny żart to ważny składnik powieści. No i anegdotki, kawałki rozmowów i przeczytanych książek rozbawiają mnie.

Usiadłem na pniu, zadąłem w mój wabik i czekam. Nagle poczułem coś w rodzaju ciepłej maty kąpielowej na karku i głowie. Otóż była to klępa, która mnie lizała, a w oczach miała błysk namiętności”. „No i ustrzeliłeś ją?” zapytano go. „O, nie. Odszedłem stamtąd prędko, ale nieraz sobie myślałem, że gdzieś w Maine jest klępa ze złamanym sercem”.

*

A wreszcie, w naszych czasach broda jest jedyną rzeczą, której kobieta nie może zrobić lepiej od mężczyzny, jeżeli zaś może, to sukces ma zapewniony. 

Kawał uczciwej prozy

To może i niedzisiejsza kategoria jeśli chodzi o literaturę, ale dla mnie Steinbeck to kawał uczciwej prozy. Jest w niej autentyzm: narrator przyznaje się do starzenia się, do zmęczenia światem i tęsknoty za marzeniami o lepszym. Fajnie się obcuje z kimś, kto nie jest pretensjonalny, wydumany i zajęty głównie sobą. Przenikliwe spojrzenie narratora na nierówności społeczne, wykluczenie, złudne mity, a zarazem pragnienie, aby świat był prostszy, a ludzie pełni nadziei, jest takie… normalne, ożywcze i dobre. Może się to na pierwszy rzut oka wydawać naiwne, ale jednocześnie jest w tym pragnieniu pewien rodzaj wiarygodności, który rodzi przyjemność czytania. Jednak tęsknota pozostaje tęsknotą, a świat pełen goryczy – nie dostajemy prostych pocieszeń, czy ckliwych zakończeń. Nie ma lukru u Steinbecka. 

Czytamy więc o tym, co czuje, myśli i widzi dojrzały człowiek – bez udawania, pretensji do wielkości, co zbawiania świata ideą, pogodzony z ograniczeniami, pełen humoru i dystansu do siebie. Samo życie. 

 Nostalgia w rozsądnych dawkach

 Podróże z Charleyem powstały w czasie, kiedy Steinbeck miał już swoje lata i był świadomy ograniczeń, które z tego faktu wynikają. Wyruszył więc w ostatnią podróż samotnie, niby inspirowany projektem literackim (opisać Amerykę), ale to także rodzaj pożegnania i podsumowania wielu spraw. 

 Mam wielkie szczęście posiadania żony, która lubi być kobietą, co oznacza, że lubi mężczyzn, a nie podstarzałe niemowlęta. Jakkolwiek to ostatnie uzasadnienie podróży nie było nigdy dyskutowane, jestem pewny, że je zrozumiała -

wyznaje, co staje się poniekąd powodem do udowodnienia sobie, że da radę sprostać trudom podróży w pojedynkę. 

Prócz refleksji społecznych, egzystencjalnych, kulturowych czy językowych (wszystko w odpowiednich proporcjach), Steinbeck umie się po prostu zatrzymać i dostrzec piękno świata biwakując przed swoim samochodem, pijąc herbatę i patrząc w niebo. To takie odprężające, jakby się podróżowało razem z nim…

 Nocą w owym bezwodnym powietrzu gwiazdy schodzą tak nisko, że nieomal można ich dotknąć palcami.

Rytm podróży – rytm odpoczywania

 

Steinbeck w Podróżach… spotyka różnych ludzi, a każde ze spotkań jest wyjątkowe – przeżywa je świadomie, bo wie, że są one pierwsze i zarazem ostatnie. Mimo deklaracji, że podróż ma być inspiracją do pisania o zmieniającej się Ameryce, Steinbeck potrafi odpocząć, a jego podróż ma swój własny rytm. Dostrzega niepowtarzalne piękno i niezwykłość pejzażu, kolor drzew, zapach powietrza. Lubi jeść i pić, odpoczywać i patrzeć na świat. To nie jest przegadana proza. To wspaniała podróż, bez napiny. 

Refleksje o Ameryce

 

Steinbeck podróżuje po Ameryce w roku 1960. Obserwuje nie tylko zwykłe życie Amerykanów, przemiany społeczne i kulturowe, ale widzi je w perspektywie czasu, nawet odległego historycznie. Mówi o zmianach nie teoretycznie, ale patrząc na konkretnych ludzi, których spotyka. Czytając Podróże … zaczęłam się zastanawiać, jak wyglądałaby nasza podróż po Polsce, kim są dziś ludzie, jak żyją, jak mieszkają, jak i co jedzą, jak się zachowują i co jest dla nich ważne -  a jacy byli np. w latach 90 – tych? Podróże z Charleyem cechuje namysł, uważność, a to takie dzisiaj rzadkie. 

Widzimy, szczególnie oderwani na chwilę od mediów, jak można myśleć o świecie - bez histerii, ideologizacji, bez zbędnego wymądrzania się, z humorem i głębią spojrzenia jednocześnie. 

Myszy i ludzie

Powiedz jeszcze o domu, George...

Myszy i ludzie to powieść do końca trzymająca w napięciu, zaskakująca fabularnie, a jednocześnie tak prosta: jest czas Wielkiego Kryzysu, lata 30 s-te, dwóch facetów w poszukiwaniu pracy i kąta, trafia na, kolejną w ich życiu, farmę. Najmują się do roboty i wydaje się, że jest szansa na zarobienie trochę grosza. Wydarzenia dzieją się bardzo szybko, dążąc do finału, który od początku przeczuwamy. 

Wzruszająco czy surowo? 

 

Światy Steinbecka to taka „męska” proza. Krytycy mówią, że autor kreuje bohaterów w surowym, biologicznym wymiarze. Może i tak jest, ale to co niezwykłe w tej powieści to napięcie między tym, co biologiczne (życie w czasach kryzysu, walki o siebie i swoje rodziny, ograniczenia finansowe i społeczne) a uniwersalną ludzką tęsknotą za dobrym, spokojnym życiem. Czekamy, aż  Steinbeck zacznie szukać przyczyn tego stanu rzeczy w relacjach społecznych, polityce, historii – gdzieś ‘na zewnątrz” i się rozgada. I tu następuje coś, co staje się dla czytelnika zaskakujące (i co sprawia, że jest tak wciągająco): autor robi zwrot i stawia swoich bohaterów w chwili wyboru, w pauzie, na linii ja – świat. I czytelnik musi wraz z bohaterami, których lubi, za powodzenie których trzyma kciuki, wybierać. Ludzki los pokazuje swoją nieuchronność i  mrok, nie są to łatwe wybory. Zostajemy skonfrontowani, chcąc nie chcąc, z tym skomplikowaniem ludzkiego życia i przeznaczenia. I dzieje się tak, że zaczynamy czuć swoje wewnętrzne pragnienie, może i naiwne, ale głębokie i autentyczne: żeby świat był dobry. Po prostu dobry. I że rzadko tak jest. 

Jacy wydają się ludzie na pierwszy rzut oka?

 

Postacie Myszy i ludzi  – nie będę ich tu przedstawiać, bo mam nadzieję, sami Państwo ich poznają – są ciekawie literacko „zrobione”. To tacy „żywi ludzie” – nie poznajemy ich wewnętrznych rozterek, ani pełnych refleksji monologów. To często pracownicy fizyczni. Widzimy ich w działaniu, w szybkim ujęciu, w dialogu – w codzienności. Obserwujemy ich życie pełne ograniczeń, trudne charaktery, emocje, który nimi targają, ich głupie decyzje i zachowania.  A jednocześnie Steinbeck pod tą warstwą codziennych zmagań pokazuje ich ludzkie, piękne pragnienia. Robi to „to męsku” – w jednym geście, w kwestii, w spojrzeniu. 

O przyjaźni 

 

Myszy i ludzie to książka o przyjaźni, ale nie takiej z powieści młodzieżowych, czy psychologicznej prozy. A może nawet o braterskiej miłości? To relacja pełna oddania, trudu opieki nad kimś, kto bez tej opieki nie dałby sobie rady. Powieść dotyka tego, co w relacjach najważniejsze: odpowiedzialności, trwania przy kimś, wspólnoty losu i marzeń, które się podtrzymuje idąc przez życie razem, a które – jak to w życiu – niewiele mają szans, aby się spełnić. To proza poruszająca, bo prawdziwa emocjonalnie. 

Dla nastolatków

Dlatego Myszy i ludzie to  wspaniała książka zarówno dla młodzieży (nie dla dzieci!), ale i dla młodych i dojrzałych czytelników. Jest tak niezwykle napisana, że każdy w zależności od swojego wieku, poczuje w niej coś „swojego”, jakiś rodzaj autentyzmu doświadczeń, rozczarowań i marzeń.